31 grudnia 2006

Hamburgery

Hamburgery własnej roboty nie mają wiele wspólnego z tymi serwowanymi w jednej z dużych sieci franchisingu. Bardziej przypominają coś, co serwują w takich obleśnych budkach na ulicach w Szwecji albo w dobrych restauracjach w Stanach. Są olbrzymie i ociekające tłuszczem; na ich widok wątroba składa wymówienie i szuka nowej pracy.

500g mielonego (mieszanego albo wołowego), 4 duże bułki do hamburgerów, 200g boczku wędzonego, ser żółty w Ilości Wystarczającej (cztery przyzwoite plastry), 1 cebula, ew. ogórki konserwowe, musztarda (ostra, oczywiście), keczup.

  • boczek pokrajać na cieniutkie plasterki i przysmażyć na dość rozgrzanej patelni z odrobiną tłuszczu
  • mięso przyprawić pieprzem, solą i tabasco. Podzielić na cztery części
  • z mięsa robić cieniutkie placki (w czasie smażenia ściągają się i grubną), omączyć je delikatnie i smażyć na tłuszczu spod boczku. Ponieważ najczęściej nie mieszczą się w całości na patelni, smażę je po kolei
  • bułki przekroić na pół, jedną część posmarować keczupem, drugą musztardą. Są dwie szkoły. Albo smaruje się musztardą doły, a keczupem góry (bułek), albo odwrotnie.
  • no dolnych częściach bułek położyć kotleciki, plastry sera, boczku, cebuli, ogórków, przykryć górą od bułki.
  • Hamburgery wsadzić na 15 minut do pieca nagrzanego do ok 100 stopni

Brak komentarzy: