28 sierpnia 2006

Gicz cielęca w sosie z białego wina


To chyba dość niemieckie danie.

Przepis na dwa plastry - dla dwóch osób. Czas przygotowania: trzy kwadranse. Łatwe.

Plastry giczy (grube mniej więcej na cal, takie jak na obrazku) posolić i popieprzyć, po czym obsmażyć na gorącym tłuszczu. Wrzucić pokrajane w plastry dwie cebule i przyrumienić. Wlać ca. 150 ml białego wina (albo lepiej, nie zaszkodzi) i niewielką garść rodzynków, uprzednio namoczonych w wodzie(*). Przykryć i dusić pod przykryciem pół godziny na małym ogniu. Dodać pół kubeczka słodkiej śmietany, a jeśli chce się trochę gęstszego sosu -- sosenbindera (jak to, do cholery, jest po polsku?) (...może zagęszczacz do sosów..?) albo mąki. Dusić jeszcze 10 minut. Podawać z ziemniakami i winem (najlepiej tym, którego użyło się do sosu).

Mięso wyszło mniej delikatne, niż oczekiwaliśmy. Sos ma Potencjał. A ja odkryłem, że lubię szpik - przypomina w smaku nerkówkę. "Byle nie myśleć", jak mówił Kwarcowy (z Lema) i nie zastanawiać się, jak to wygląda i co to jest. No i nie za dużo.

(*) big haha! jeśli cebulka już gotowa, a rodzynki jeszcze w plastikowym woreczku

Brak komentarzy: